* Siedem miesięcy wcześniej *
Otworzyłam oczy słysząc płacz mojego, uwaga sarkazm, kochanego siostrzeńca. Jeśli ktoś zaraz tego bachora nie uspokoi to ja sama się tym zajmę, a wtedy nie będzie przyjemnie nikomu. Wkurzona nadal słysząc krzyk dzieciaka, zerwałam z siebie kołdrę i wyszłam ze swojego pokoju.
- Jeżeli ktoś zaraz go nie uciszy, to ja chyba zrobię coś, czego nie będę żałowała, ale wy tak jeśli go nie ogarniecie. Jest pieprzona piąta rano, a za 3 godziny mam szkołę, więc chcę się kurwa wyspać. - wrzasnęłam. - Ma on już pierdolone trzy lata, kiedy w końcu przestanie codziennie ryczeć i drzeć ryja na cały dom.
- Uspokój się Jasmine, próbuje go uciszyć, ale znów ma koszmary. - powiedziała Lily.
- To powiedz w końcu swojemu pojebanemu mężowi, żeby nie oglądał przy nim horrorów, wtedy on będzie słodko sobie spał, jak przystało na małego gówniarza
- Zamknij ten ryj w końcu niedojebana su... - nie skończył mówić, bo przerwała mu moja siostra.
- Justin uważaj na język przy dziecku. - skarciła go.
- A ona to może tak? - poskarżył się jak dzieciak.
- Ale Charlie nie bierze przykładu z niej tylko z ciebie, bo jesteś jego ojcem. - zaśmiałam się i pokazałam mu środkowy palec, a on ruszył w moim kierunku czerwony ze złości na twarzy, ale na szczęście zamknęłam szybko drzwi na klucz i rzuciłam się na łóżko, w celu ponownego zaśnięcia. Tak kłócę się z Justinem codziennie, a Lily zachowuje się jak nasza matka, chociaż nią nie jest. Była kiedyś zbuntowaną nastolatką jak ja teraz, ale kiedy urodził im się ten bachor, wydoroślała. Ma pracę niedoruchanego męża, który też kiedyś był zbuntowanym nastolatkiem. Pamiętam wszystko sprzed czterech laty. Wymykanie się siostry po nocach i krycie ją przed rodzicami. Otwieranie jej okna, albo drzwi balkonowych z samego rana i przemycanie tego skurwiela do jej pokoju. Tyle dla nich zrobiłam, kiedy miałam zaledwie 13 lat, a oni odwdzięczają mi się ryczącym bachorem codziennie rano. Nie mogłam już zasnąć, dlatego wzięłam swojego laptopa, włączyłam go, a następnie kliknęłam dwa razy na ikonkę przeglądarki na ekranie. Wpisałam w wyszukiwarkę twitter.com i tumblr.com. Zalogowałam się i napisałam tweeta.
Dzień dobry
Ten bachor znów mnie obudził. Wiecie jak go nienawidzę. #zmęczona
Odpisałam na inne dzień dobry, dałam follow back kilku osobom. Zalogowałam się także na tumblrze i zreblogowałam kilka postów. Spojrzałam na godzinę, była szósta rano i chcąc nie chcąc postanowiłam zacząć wcześniej się przygotowywać, przynajmniej nie muszę się śpieszyć. Zamknęłam laptop i postawiłam go na szafce nocnej, a potem podeszłam do szafy i zaczęłam myśleć co włożyć, wreszcie zdecydowałam się na jasnoniebieską bluzę bez kaptura z białym napisem " Brooklyn 76 ", niebieskie jeansy i moje jedyne ukochane, trochę zniszczone czarne conversy. Wzięłam to wszystko do łazienki, która znajdowała się na lewo od mojego pokoju. Ubrałam się, a z racji tego, że włosy myłam wieczorem, teraz postanowiłam je po prostu rozczesać i lekko wyprostować. Umyłam zęby i twarz. Nie lubiłam się za bardzo malować, więc po prostu nałożyłam mascare na rzęsy i szminkę siostry, w odcieniu jasnego różu. Na koniec popsikałam się swoimi perfumami.
Wyszłam z łazienki sprawdzając godzinę na swoim telefonie, była 6.35. Wróciłam się jeszcze raz do łazienki i stanęłam na wadze. 50 kilogramów. No pięknie przytyłam i już chyba wiem co będę robić kiedy ten mały bachor będzie mnie rano budził. Westchnęłam i schowałam wagę do szafki. Zeszłam schodami na dół do kuchni i wyjęłam z lodówki truskawki. Czas przejść także na dietę. Kiedy zjadłam kilka truskawek, resztę odłożyłam do lodówki i umyłam ręce. W tej samej chwili do kuchni weszła siostra.
- Jest już ubrana do szkoły? - spytała zdziwiona i wyjęła z lodówki ser i pomidory.
- Tak nie mogłam już zasnąć - mruknęłam.
- To po chuj robiłaś awanturę. - do kuchni wszedł także Justin.
- Skąd miałam wiedzieć, że nie zasnę. I weź w ogóle nie denerwuj mnie z rana i nie psuj mi humoru. - warknęłam, a on uniósł ręce w obronie. Wywróciłam oczami.
- Jasmine mam do ciebie prośbę. - powiedziała spokojnie siostra, kiedy zaczęła smarować kanapki masłem.
- Nie odwiozę Charliego do przedszkola - westchnęłam.
- Dlaczego? Ja muszę być dzisiaj wcześniej w pracy, a on ma na 8, nie będę go zawozić 40 minut przed zajęciami. Weźmiesz samochód Justina.
- Okej - zgodziłam się szybko, kocham jeździć jego samochodem.
- Dlaczego moim - pisnął jak mała dziewczynka.
- Moim nie pojedzie, bo po pracy muszę zrobić zakupy, a ty ciebie i tak może odwieść Ryan albo Chaz, czy nawet Christian.
- A czym niby pojadę do pracy? - skrzyżował ramiona na piersi.
- Zawiozę ciebie. - westchnęła
- Mam dopiero na dziewiątą - oburzył się. W sumie Justin też mógł go zawieść, ale mogłam jechać jego autem więc po prostu się nie wtrącałam.
- Zajmiesz sobie czas w przeciwieństwie do Charliego, który miałby przed ponad pół godziny siedzieć w sali tylko ze sprzątaczką. Justin się poddał i zaczął robić kawę i herbatę.
- Jass, pójdziesz zająć się Charliem? Mam mało czasu i się spóźnię.
- Dobra - westchnęłam i poszłam na górę to jego pokoju. On sobie smacznie spał. Zmrużyłam na niego oczy i podeszłam do łóżka. - Wstawaj do szkoły młody.
Potrząsnęłam nim, a on otworzył swoje zaspane oczy, miał już zacząć płakać, ale kiedy zobaczył mnie powstrzymał się. Tak raz mu zabrałam wszystkie zabawki, a jest ich bardzo dużo, gdy zaczął płakać, jak go obudziłam. Kazałam mu wstać, poszłam uczesałam mu włosy i pomogłam umyć zęby. Ubrałam go w białą zwykłą bluzkę z jakimś napisem, żółtą bluzę ze spongebobem, niebieskie jeansy i niebiesko-białe addidasy. Wyglądał słodko. Dosyć tych czułości, spojrzałam na zegarek. Była 7.40 więc postanowiłam już wyjść. Lily i Justin pojechali już dawno, żegnając się z dzieciakiem. Wzięłam torbę ze swojego pokoju i jego mały plecaczek i wyszliśmy z domu, który ja zamknęłam na klucz. Wsadziłam małego do fotelika i zapięłam go. Sama wsiadłam na miejsce kierowcy i nie fatygując się, żeby zapiąć pasy wyjechałam z podjazdu kierując się w stronę przedszkola.
- Jassy - zagruchał w moje ucho Daniel.
- Skip - obróciłam się i przytuliłam mojego przyjaciela. Tak Daniel jest tylko moim przyjacielem. Umie on poprawić mi humor, doradzić w różnych sprawach. Czasami myślę, że on jest dziewczyną.
- Puść mnie mała suko.
- Spierdalaj pedale - odwzajemniłam jego uśmiech.
- Auć to bolało.
- Och zamknij się - zaśmiałam się. Weszliśmy do szkoły, a później korytarzem do swoich szafek, jego była na przeciw, mojej. Włożyłam do niej torbę z książkami, a wyjęłam torbę ze strojem na wf.
- To teraz mamy wf? - pisnął Daniel. Nienawidził wf tak jak ja.
- Nie, nie mamy, bo ja mam. Przypominam ci o tym od zawsze, jesteś w klasie wyżej. Nie licząc tego, że nie zdałeś 2 razy. Zmierzył mnie wzrokiem i spojrzał na swój plan lekcji, gdy zobaczył, że ma teraz biologie zamknął szafkę z zamiarem opuszczenia lekcji. Nie tym razem Sahyounie.
- O nie, nie, nie, nie. Nie zrywasz się z lekcji Daniel. Musisz poprawić oceny albo znów nie zdasz. - Złapałam go za koszulkę, bo miał zamiar udać się do wyjścia ze szkoły.
- Ale ja nienawidzę biologii. - jęknął.
- Musisz poprawić oceny, zdasz i masz wolne od szkoły.
- Czyli ty chcesz się mnie pozbyć - wstrzymał oddech jak przerażona mała dziewczynka.
- Dokładnie tak, dlatego musisz zdać. - zaśmiałam się.
Daniel westchnął i wyją z szafki książki, a ja po dzwonku upewniłam się, że dotarł do klasy po czym sama udałam się w stronę sali gimnastycznej. Powitałam się z kilkoma znajomymi, a następnie przebrałam się w strój. Weszłam z innymi dziewczynami do sali i zaczęłam kolejny szkolny dzień.
- Daniel nie ma mowy, nie idę na imprezę do twojego domu. Ostatnia skończyła się o 11 w nocy, bo policja przyjechała i kazała wszystko ściszyć. - westchnęłam.
- Ale to nie będzie impreza u mnie, tylko i moich znajomych. Proszę. - Zrobił słodkie oczka. O nie Sahyounie to na mnie nie działa.
- Powiedziałam nie i koniec. - zamknęłam szafkę i udałam się do wyjścia ze szkoły. Słyszałam jak mój przyjaciel do mnie podbiegł chwycił mnie za biodra i przerzucił przez ramię, a potem zaczął biec na parking i kręcić się wokół własnej osi ze mną bijącą go w tyłek.
- Powiedz tak.
- Nie i puść mnie. - waliłam go jeszcze mocniej.
- Kochanie to mnie tylko podnieca. - zaśmiał się. - No weź powiedz tak, już od miesiąca nie byliśmy razem na żadnej imprezie. Prooszę.
- Dobra, okej idę z tobą, tylko mnie puść. - powiedziałam, a on grzecznie postawił mnie i zaczął biegać po całym parkingu i krzyczeć jak dziecko. Zaczęłam się z niego śmiać. On jest idiotą.
***
Hejka to pierwszy rozdział teen asshole. Nudny wiem. Przepraszam za to. Jednak mam nadzieję, że wam się podoba. Komentujcie itd. Do następnego. ;)
PS: Przepraszam za błędy.
Teen Asshole
czwartek, 14 sierpnia 2014
środa, 6 sierpnia 2014
Prolog
- Jasmine zakazuje ci się kurwa z nim spotykać !
- Nie będziesz mi mówił co mam robić !
- Jesteś pod moim pieprzonym dachem, a on jest kurwa niebezpieczny, nie dość, że narażasz siebie to swoją siostrę i Charliego
- Wiesz jak mnie ten pieprzony gówniarz obchodzi, jak wy mnie wszyscy obchodzicie? Chcę już mieć te jebane 18 lat i wyprowadzić się stąd mam was wszystkich dość !
- Jasmine uspokój się.
- Ty też nie mów mi kurwa co mam robić, jesteś tak samo popieprzona jak oni wszyscy, to twoja wina, że rodzice nas zostawili - warknęłam.
- Dość masz stąd wypierdalać - krzyknął Justin.
- To jest mój pieprzony dom, to ty się tu wprowadziłeś, nie ja. - krzyknęłam.
- Ale to z moich pieniędzy jest płacony czynsz i inne te pierdoły. - warknął.
- Nikt ci tego kurwa nie każe robić, mi też rodzice zostawili kartę kredytową, spokojnie starczy pieniędzy przynajmniej na 4 miesiące, a do tego czasu znalazłabym jakąś pracę.
- Chciałbym to kurwa zobaczyć - prychnął. - I tak nie pozwalam ci się z nim spotykać.
- Nie jesteś ani moją matką, ani moim ojcem. Nikt z was kurwa nimi nie jest. Mam dość wychodzę. - warknęłam.
- Jasmine stój nie idź nigdzie.
- Zostaw mnie kurwa, nie dotykaj mnie. - syknęłam i zrzuciłam rękę Lily ze swojego ramienia. Wzięłam swoją kurtkę i wyszłam z domu trzaskając drzwiami. Na dworze było zimno i wiał wiatr, który rozwiewał moje włosy. Nienawidzę ich. Zawsze tak jest, to ja jestem tą złą, ja nigdy nie mam racji. Szłam pustą ciemną ulicą. Po kilkunastu minutach usłyszałam dudniącą muzykę z jednego domu. Ktoś robi imprezę. Uśmiechnęłam się. Już wiem co będę robić. W mojej głowie pojawił się obraz alkoholu i trawki. To będzie cudowna noc.
- Nie będziesz mi mówił co mam robić !
- Jesteś pod moim pieprzonym dachem, a on jest kurwa niebezpieczny, nie dość, że narażasz siebie to swoją siostrę i Charliego
- Wiesz jak mnie ten pieprzony gówniarz obchodzi, jak wy mnie wszyscy obchodzicie? Chcę już mieć te jebane 18 lat i wyprowadzić się stąd mam was wszystkich dość !
- Jasmine uspokój się.
- Ty też nie mów mi kurwa co mam robić, jesteś tak samo popieprzona jak oni wszyscy, to twoja wina, że rodzice nas zostawili - warknęłam.
- Dość masz stąd wypierdalać - krzyknął Justin.
- To jest mój pieprzony dom, to ty się tu wprowadziłeś, nie ja. - krzyknęłam.
- Ale to z moich pieniędzy jest płacony czynsz i inne te pierdoły. - warknął.
- Nikt ci tego kurwa nie każe robić, mi też rodzice zostawili kartę kredytową, spokojnie starczy pieniędzy przynajmniej na 4 miesiące, a do tego czasu znalazłabym jakąś pracę.
- Chciałbym to kurwa zobaczyć - prychnął. - I tak nie pozwalam ci się z nim spotykać.
- Nie jesteś ani moją matką, ani moim ojcem. Nikt z was kurwa nimi nie jest. Mam dość wychodzę. - warknęłam.
- Jasmine stój nie idź nigdzie.
- Zostaw mnie kurwa, nie dotykaj mnie. - syknęłam i zrzuciłam rękę Lily ze swojego ramienia. Wzięłam swoją kurtkę i wyszłam z domu trzaskając drzwiami. Na dworze było zimno i wiał wiatr, który rozwiewał moje włosy. Nienawidzę ich. Zawsze tak jest, to ja jestem tą złą, ja nigdy nie mam racji. Szłam pustą ciemną ulicą. Po kilkunastu minutach usłyszałam dudniącą muzykę z jednego domu. Ktoś robi imprezę. Uśmiechnęłam się. Już wiem co będę robić. W mojej głowie pojawił się obraz alkoholu i trawki. To będzie cudowna noc.
Subskrybuj:
Posty (Atom)